Byłe dyrektorki przedszkola stają przed sądem

Byłe dyrektorki przedszkola stają przed sądem

Byłe dyrektorki przedszkola stają przed sądem

Przez siedem lat trwały procedury związane z aferą finansową w przedszkolu Misia Uszatka. Było kilka problemów ze znalezieniem biegłego z zakresu rachunkowości. Potrzebny był specjalista, która wszystko złożyłby do kupy. Teraz w końcu sporządzono dwa akty oskarżenia. Jedną z oskarżonych osób jest Agnieszka Sz., była księgowa przedszkola. Od razu przyznała się do zarzucanych jej czynów i zgodziła się współpracować. Akt oskarżenia znalazł się w sądzie pod koniec roku 2020 a wyrok zapadł w marcu br.

W przekrętach finansowych miały brać udział także byłe dyrektorki. W kwietniu tego roku sporządzono akt oskarżenia i wysłano go do łódzkiego sądu okręgowego. Oskarżonymi są Zofia K. oraz Renata Ł. Zarzuca im się, że przekroczenie uprawnień we współpracy i porozumienia ze wspomnianą już Agnieszką Sz. Według tych oskarżeń miały przywłaszczyć ok. 2 miliony złotych.

Przywłaszczenie pieniędzy

Byłe dyrektorki miały przywłaszczyć ponad 2 mln zł. Jak to możliwe? Miało się to udać dzięki realizacji niezależnych przelewów bankowych z konta przedszkola. Miejscem docelowym tych przelewów miały być prywatne konta osób zamieszanych. Według tych informacji Zofia K. miała przywłaszczyć sobie ok. 300 tys. zł, podczas gdy na koncie Renaty Ł. znalazły się 83 tys. zł.

Dochodzą do tego nieprawdziwe sprawozdania budżetowe. Dyrektorki poświadczały w nich nieprawdę. Okazuje się, że okradały również pracowników przedszkola poprzez nieopłacanie składek na ubezpieczenie społeczne. Łączną kwotę tych składek szacuje się na ok. 1,4 mln zł. Żeby uregulować należności, miasto musiał przekazać tę kwotę ZUS-owi. Co grozi kobietom? Takie przestępstwo może być zagrożone karą pozbawienia wolności nawet do 10 lat. W przeciwieństwie do księgowej, nie wystąpiły one o samoukaranie ani o odstąpienie od procesu.

Sytuacja Agnieszki Sz. wyglądała nieco lepiej, ponieważ od samego początku zaczęła współpracować z prokuraturą. Zarzucono jej przywłaszczenie pieniędzy, z czego ok. 1,6 mln miała przelać na swoje własne konto. Zarzucono jej także fałszowanie miesięcznych i kwartalnych sprawozdań. Dochodzi do tego nieopłacanie pełnych skład ZUS pracowników. Jej postępowanie już się odbyło i kobieta już odbywa swoją karę. Skazano ją na 6 miesięcy pozbawienia wolności a także 2 lata prac społecznych. Do tego będzie ona musiała zapłacić 1,2 mln zł. na rzecz osób pokrzywdzonych.