Szczepionki w Pabianicach – już są
Szczepionki w Pabianicach
Szczepionki w Pabianicach były i są, choć pojawiło się kilka małych problemów. Przez chwilę były opóźnienia w dostawie szczepionek zarówno tych z Pfitzera, jak i tych z Moderny. Na szczęście szczepionki już dotarły i wszyscy, którzy zapisali się na szczepienie, będą mogli otrzymać swoją dawkę. To zrozumiałe, że w takich sytuacjach pojawia się zniecierpliwienie i niepewność.
Sam transport to oczywiście nie jedyna rzecz, jaka może sprawiać problemy. Medycy z Pabianic przyznają, że problemem jest również sama biurokracja. Gdy w tak krótkim czasie trzeba podać szczepionkę tak wielu osobom, trzeba wypełniać bardzo wiele dokumentów. Wszystko musi być w jak najlepszym porządku.
Kto dostanie szczepionki w Pabianicach?
Ruszyły już szczepienia nauczycieli. Pracownicy pabianickich szkół będą teraz mogli zaszczepić się przeciwko COVID-19. Do czwartku 25 lutego w całym powiecie pabianickim zaszczepiono łącznie 6.940 osób.
Strategia obecnie przyjęta przez rząd polega na tym, aby zaszczepić te osoby, które najbardziej narażone są na kontakt z wirusem. Dopiero kiedy lista takich osób się zamknie, będzie można przejść do standardowych szczepień na masową skalę. Na razie jeszcze trochę trzeba poczekać, zanim będzie to możliwe.
Co oprócz szczepienia?
Wciąż wiele osób ma wątpliwości co do skuteczności szczepionki, gdyż pandemie rzadko kiedy udawało się zwalczać w tak krótkim czasie. Dużo osób też nie decyduje się na szczepienie z obawy przed ewentualnymi skutkami ubocznymi. Mimo wszystko nawet jeśli nie zamierzamy się zaszczepić, to pamiętajmy, aby zachowywać środki ostrożności.
Starajmy się zachować odstęp w sklepie i innych miejscach publicznych. Według badań podczas kaszlu lub kichania w bardzo krótkim czasie cząsteczki wirusa mogą przenieś się nawet na 5 metrów. Kiedy ktoś, roznoszący wirusa, kaszlnie w naszą stronę, możemy nie zdążyć zrobić uniku.
Co z tą pandemią?
Znajdzie się też dość spora grupa osób, która zaprzecza istnieniu pandemii. Nie chodzi bynajmniej o to, że istnienie wirusa negują (choć i tacy się znajdą), lecz o to, że – ich zdaniem – sytuacja nie kwalifikuje się do nazwania jej pandemią. Takimi osobami są na przykład poseł Grzegorz Braun czy dziennikarz Marcin Rola. Argumentami za tym ma być choćby niski współczynnik zgonów w porównaniu z innymi chorobami zakaźnymi, które siały spustoszenie na świecie.
Mimo to według oficjalnych danych liczba osób zakażonych koronawirusem przekroczyła liczbę zachorowań na grypę. Nie wiadomo jednak, na ile takie dane są rzetelne. W końcu nie każdy, kto zarazi się koronawirusem, musi zachorować na COVID-19 i nie każdy zainfekowany zaraża. U wielu pacjentów stwierdza się przeciwciała po czym uznaje się je za osoby niezarażające i wysyła się je do domu.