„Zielone Pabianice”. Trwa śledztwo dotyczące przywłaszczenia
„Zielone Pabianice”. Trwa śledztwo dotyczące przywłaszczenia
„Zielone Pabianice” to spółdzielnia socjalna, w której ostatnio pojawiły się pewne kontrowersje. Chodzi konkretnie o kwotę 37 tysięcy złotych, która gdzieś zniknęła. Sprawę tego tajemniczego „zniknięcia” bada w tym momencie prokuratora. Wniosek do niej złożył Grzegorz Mackiewicz, obecny prezydent Pabianic.
– Zasadniczym wątkiem jest przywłaszczenie powierzonego mienia w postaci środków pieniężnych w wysokości 37 387 zł z kasy spółdzielni. Została tutaj wskazana jedna osoba, kobieta. Ale na razie wyjaśniamy tę sprawę i nie możemy mówić o stawianiu komukolwiek zarzutów – poinformowała szefowa pabianickiej prokuratury Monika Piłat
Pabianicka spółdzielnia: czy miało miejsce przywłaszczenie mienia?
Same pieniądze to nie wszystko. Ponoć przywłaszczono sobie też takie drobiazgi jak ekspres do kawy oraz dokonano wielu nieprawidłowości. Zwłaszcza w dokumentacji księgowej. Jest to więc bardziej skomplikowana sprawa niż można by przypuszczać na pierwszy rzut oka, dlatego prokuratura robi co może, aby ją wyjaśnić. Być może konieczne będzie powołanie biegłych, lecz jeszcze o tym nie zdecydowano. Na razie w planach jest przesłuchanie określonych osób, które mogą mieć kluczową wiedzę na temat całego tego problemu. Za przywłaszczenie mienia winnym osobom może grozić kara do pięciu lat więzienia.
Wcześniejsze działania organów ścigania. Defraudacja w Pabianicach?
Podejrzenia pod adresem współdzielni miały miejsce już wcześniej. Jeszcze w maju pojawiły się pewne problemy z wiązane z gospodarką finansową i materiałową, którą prowadzi spóldzielna „Zielone Pabianice”. Wątpliwości pod tym kątek wyraził prezydent Mackiewicz, który zainicjował bardziej szczegółowe kontrole.
– W związku w wątpliwościami co do gospodarki finansowej i materiałowej prowadzonej przez spółdzielnie w kwietniu zdecydowałem o przeprowadzeniu tam kontroli właścicielskiej. W jej toku i po radzie nadzorczej zdecydowaliśmy się na rozszerzenie tej kontroli złożonej przez specjalny zespół składający się z 3 osób.
– wyjaśnił prezydent w trakcie trwania sesji rady miejskiej.
Dzisiaj, kiedy już przeprowadzono odpowiednie procedury, okazuje się, że faktycznie coś nie gra. Bardzo dużo pieniędzy po prostu zniknęło ze spółdzielni i nikt nie wie, gdzie się podziewają. Do tego dochodzi bardzo poważny bałagan w księgowości. Miejmy nadzieje, że wszystko jest po prostu pomyłką, a nie prawdziwą defraudacją.